Wielu internautów po aferze z ujawnieniem salmonelli w jedzeniu serwowanym w lokalu Piri-Piri w Lublinie zaczęło szukać informacji na profilu popularnego influencera MrKryhy, który mocno promował to miejsce. MrKryha wydał właśnie oświadczenie.
„Jestem w ciężkim szoku”
MrKryha jest mocno kojarzony w marką Piri-Piri Kebab. Popularny influencer, którego slogany zna znaczna część internetu np. „robi wrażenie”, „potężny potwór”, „wypieszczony jak z obrazka”, „sprawdźmy, czy oddaje”, od dłuższego czasu współpracuje z właścicielem lokalu Piri-Piri Kebab przy ul. Wojciechowskiej 9a w Lublinie. To właśnie w menu tej restauracji pojawiło się kilka pozycji sygnowanych nazwą influencera np. Kebab MrKryhy (lawasz serowy), Buła MrKryhy z unikatowym sosem serowym i posypką z bekonu, czy Lawasz Piri Piri Syr.
Teraz lokal Piri-Piri Kebab Lublin ma poważny problem. Przeprowadzona przez sanepid kontrola ujawniła, że w mięsie serwowanym w restauracji znajdowały się bakterie salmonelli. W okolicach majówki klienci lokalu zaczęli skarżyć się na dolegliwości po zjedzonym posiłku. W każdym z przypadków objawy wskazywały na zatrucie pokarmowe. Początkowo właściciel lokalu nie informował o takim zajściu, aż do momentu otrzymania wyników z sanepidu.
Zobacz więcej:
- Zatrucie pokarmowe po wizycie w popularnym kebabie w Lublinie. Ból brzucha, biegunka, wymioty i gorączka. Są wyniki kontroli
- Kolejne osoby zgłaszają się do sanepidu po zatruciu pokarmowym w Piri-Piri. WSSE mówi obecnie o 50 osobach
Rykoszetem oberwało się również popularnemu influencerowi. MrKryha, mimo że niema nic wspólnego z tym lokalem, oprócz współpracy reklamowej, to internauci go podciągają pod tą aferę. Część mylnie myśli, że jest on właścicielem tego lokalu. Ten jednak się od tego odcina i wydał oświadczenie.
„Sprzedawało się tam dziennie setki kebabów”
„Z oświadczenia lokalu (Piri-Piri – przyp. red.) wynika z niego, że w jednej z próbek mięsa, w wołowinie, znaleziono bakterie salmonelli. Również jeden z pracowników lokalu jest zakażony tą bakterią. Naprawdę jestem w ciężkim szoku, nie dowierzam w to, co tam się stało. Sprzedawało się tam dziennie setki kebabów i wydało się, że tam jest wszystko w porządku” – powiedział MrKryha w pierwszej części oświadczenia.
„Przykry incydent”
„Przydarzył się też przykry incydent. Przed majówką kilka osób po zjedzeniu kebaba się rozchorowało. Wiele osób zaczęło pisać do mnie, oskarżać mnie o to, że jestem winny tej sytuacji. Ja nie jestem właścicielem Piri-Piri w Lublinie, jak również współudziałowcem. Ja nie odpowiadam za dostawę towaru do tego lokalu, jak również nie kontroluję, kto jest zatrudniany” – oznajmił MrKryha.
„Moja obecność w lokalu ogranicza się do pojedynczych przyjazdów raz na kilka tygodni. Jak kiedyś rozpoczynałem tę współpracę, to głównym celem było propagowanie tego rzemieślniczego, kraftowego mięsa. Natomiast tutaj wydarzyła się rzecz bardzo przykra, niedopuszczalna. Dalej będę zastanawiał się nad kontynuowaniem ewentualnej współpracy z Piri-Piri” – dodał influencer.
Ważny temat? Prześlij newsa!
Czekamy na Wasze informacje, zdjęcia i filmy.
Bądź na bieżąco z Lublinem!
Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się w naszym mieście.
Najciekawsze wiadomości ze spottedlublin.pl znajdziesz w Google News!
Dodaj opinię