Pomoc liczona drobnymi gestami. Tak w skrócie można opisać to co robią dla słabszych i biednych. Przywracają wiarę w człowieka, oferują to co najcenniejsze, czas, serce, zainteresowanie, obecność dzieciom z ubogich krańców świata. Poznajcie Marti i Tomka mieszkańców Lublina o wielkich sercach
Jak to się wszystko zaczęło — sprzyjające okoliczności
Zaczęło się całkiem niechcący – dwa lata temu, w 2021 roku, pojawiła się możliwość, żeby pojechać do sierocińca znajomych naszych znajomych. Od lat myśleliśmy o wyjeździe do jakiegoś kraju na misję – dotąd zastanawiałam się głównie nad Indiami. Nasza decyzja zapadła szybko i spontanicznie, po czym nastąpił szereg mniejszych i większych cudów – od otrzymania paszportu w ciągu 4 dni, po ogarnięcie na ostatnią chwilę potrzebnych szczepionek.
Pierwsza wyprawa
Polecieliśmy do Beaty i Thomasa Küsel, bohaterów, którzy w 2015 zbudowali sierociniec Dunia Ya Heri od zera wraz z grupą wolontariuszy. Beata jest polką, która zna tyle języków, że ich nie zliczę – włącznie z suahili – a jej mąż jest niemcem, który porzucił pracę na wysokim stanowisku i zmienił plany na całe życie, żeby wraz z nią prowadzi ten ogromny projekt. Prowadzą sierociniec, ale ich rola nie ogranicza się tylko do jego koordynowania — otaczają te dzieci niebywałą troską i traktują każde jak swoje. Ich sierociniec cały czas rośnie i dają dzieciom afrykańskim możliwości, o których niestety inne dzieci w tym regionie mogą tylko marzyć.
To cię zainteresuje:
- Kiedy zbierać borowiki, kurki i kanie? Kalendarz grzybiarza
- Grzyby w lasach rosną jak szalone! Wiemy, gdzie ich szukać koło Lublina
- Gdzie na grzyby lubelskie 2023?
Zgrana para i synergia działań
Do naszych zadań należało nauczanie dzieci języka angielskiego (mam wykształcenie pedagogiczne oraz filologiczne) oraz budowanie (Tomek jest z wykształcenia inżynierem budowy). Każdego dnia prowadziłam zajęcia z każdą grupą wiekową – od wachanga, czyli maluszków, po nastolatków. Tomek zaś pomagał przy pracach budowlanych – budował chodniki na terenie sierocińca przed porą deszczową, żeby można było się przemieszczać, jak i wiele innych rzeczy.
Komputery dla szkoły, dach i edukacja dla zdolnych dzieci
Oprócz służenia w sierocińcu, dzięki wsparciu sponsorów, udało nam się zrealizować też parę projektów podczas swoich krótkich dwóch miesięcy w Tanzanii. Kupiliśmy komputery do szkoły podstawowej w naszej wiosce, bo do tej pory uczono dzieci informatyki dosyć niekonwencjonalnie – rysując myszkę oraz pulpit na tablicy kredowej. Drugim projektem był dach dla 9-osobowej rodziny, która zrobiła na nas ogromne wrażenie swoją pracowitością – szczególnie 70-letni mężczyzna, głowa domu, który pracował przez całe dnie. Projekt ten udało się zakończyc przed porą deszczową. Udało się też zasponsorować dwa lata edukacji trzech niezwykle zdolnych dziewczynek w wiosce, rok studiów teologicznych młodego mężczyzny, jak i potrzebne rzeczy materialne dla tamtejszych.
Czytaj także: Pełne koszyki, prawdziwy wysyp grzybów
Cel kolejnej podróży – Tanzania i życie pośród Masajów
Tym razem wybieramy się do Tanzanii jako studenci Wyższej Szkoły Teologiczno Humanistycznej w Podkowie Leśnej wraz z dyrektorem Instytutu Teologicznego, dr Adamem Grześkowiakiem oraz dr Iwoną Lewkowicz z Uniwersytetu w Białymstoku. Lecimy razem z grupą studentów z Friedensau, żeby przez 2,5 tygodnia przebywać pośród Masajów. Lecimy w zupełnie inny region Tanzanii, niż ostatnio – do Karao.
To cię zainteresuje:
- Weekend obfity w mandaty. Policjanci prowadzili działania mające na celu poprawę bezpieczeństwa na drodzę
- Pogoda na dziś – czwartek 10.08. Pochmurno, z przelotnymi opadami deszczu
- Był tak pijany, że nie był w stanie dmuchnąć w alkomat
Tam została założona 10 lat temu szkoła adwentystyczna, w której poprzez edukację, nowoczesną klinikę i programy społeczne wdrażana jest pomoc masajom nie tylko w wyzwaniach codzienności, ale także w perspektywie długofalowych i głębokich zmian. A my chcemy w tych działaniach wesprzeć liderów projektu.
Plemię Masajów — skromny lud, pełny serdeczności
Masajowie to pół-koczownicze plemię, które ma wiele potrzeb – cały ich dobytek ogranicza się do niewielkiego stada kóz/krów, które ciężko w tych warunkach utrzymać przy życiu. Mieszkają w chatkach z gałęzi, gliny i niekiedy worków plastikowych. Ze względu na wysoką śmiertelność, nie uwzględniają narodzin dziecka aż do jego trzeciego miesiąca…
Potrzebne jest dosłownie wszystko — każdy może pomóc
Pragniemy wyjść naprzeciw potrzebom Masajów zamieszkałym w Karao i dostarczyć nie tylko materialne dobra w postaci potrzebnego pożywienia i środków higienicznych, ale również edukację i wartości duchowe.
Jest tam potrzebne dosłownie wszystko – od jedzenia (ich całą dietę stanowi ugali – papka z wody, mąki kukurydzianej i soli; brakuje w tym miejscu owoców i warzyw), po każdy przedmiot, który jest częścią naszej codzienności.
Jak pomóc i wesprzeć wyprawę naszych bohaterów?
Jak mówi nam Marti, najszybciej można pomóc poprzez zrzutkę, dzięki której wolontariusze, zrealizują różne projekty, będąc tam na miejscu. Jeżeli chcesz zrobić coś dobrego, dla obcych i słabszych osób, które nie mają tego co my masz do tego dobrą okazję. Wolontariusze wylatują czynić dobro w najbliższy wtorek.
Zrzutka Wolontariuszy na wyjazd do Masajów.: https://zrzutka.pl/z6s8cy
Wsparcie sierocinca Beaty i Thomasa Küsel:
Ich zrzutka: https://zrzutka.pl/6v7ppw
Dodaj swój komentarz