Błąd ludzki był przyczyną niezakwalifikowania biegu 6. Maratonu Lubelskiego, jako pełnoprawnego maratonu. Zabrakło niewiele, bo około 400 metrów.
Mowa tu o niedzielnym biegu organizowanym przez Fundację Rozwoju Sportu. Maratończycy punktualnie o godz. 9.00 wystartowali ze Stadionu Lekkoatletycznego przy Al. Zygmuntowskich. Mieli do pokonania dystans 42 195 metrów, lecz jak się okazało przebiegli o 400 metrów mniej, przez co, nie można zaliczyć tego biegu do pełnoprawnego maratonu.
Kto zawinił?
– Błąd ludzki na pierwszym kilometrze spowodował, że uczestnicy biegu nie przebiegli atestowanej trasy. Zawodnicy pokonali dystans o ok. 400 metrów krótszy niż zakładano. W związku z tą pomyłką wyniki osiągnięte w niedzielę nie mogą być zaliczane jako oficjalne rekordy życiowe – czytamy w oświadczeniu wydanym przez Piotra Kitlińskiego, dyrektora Maratonu Lubelskiego.
Biegacze po wystartowaniu ze stadionu powinni pobiec w kierunku ronda Lubelskiego Lipca ’80, tak jednak się nie stało. Biegacze na rozwidleniu dróg pobiegli przez Al. Piłsudskiego w kierunku ul. Kunickiego, skracając sobie trasę o około 400 metrów.
– Przepraszam za zaistniałą sytuację. Praca i wysiłek wielu osób: zarówno biegaczy, jak i organizatorów niestety zostały umniejszone o rezultaty, ale mam nadzieją, że nie o atmosferę i nawiązane przyjaźnie – przeprasza Piotr Kitliński i oferuje uczestnikom przyszłorocznego Maratonu Lubelskiego zniżkę na pakiet.
Będzie „pokuta”
Dyrektor lubelskiego maratonu postanowił zadać sobie „pokutę” i przebiec trasę 6. Maratonu Lubelskiego w najbliższy poniedziałek, 21 maja o godz. 12.00.
– Kto chciałby mi towarzyszyć (nawet we fragmentach) serdecznie zapraszam. Będę biegł bez zabezpieczenia przez odpowiednie służby, a wiec chodnikami i ścieżkami rowerowymi, którymi prowadziła trasa biegu – dodaje Kitliński.
W niedzielnych zawodach biegowych wzięło udział blisko 2 tysiące osób.
Dodaj swój komentarz