Postawiły się w pierwszej kwarcie. To było jednak za mało, żeby zaskoczyć obrończynie tytułu. Polski Cukier AZS UMCS Lublin przegrał Euroligowe starcie z Fenerbahce Alagoz Holding 50-85.
Obiecująca pierwsza kwarta
Chociaż zdecydowanymi faworytkami tego starcia były koszykarki z Turcji, to lublinianki w pierwszej kwarcie postawiły się mistrzyniom Euroligi. Bardzo dobre wejście w mecz zaliczyła Shyla Heal, która najpierw popisała się lay-up’em, a następnie trafiła z dystansu (5-5). Kolejny rzut Autralijki dał miejscowym po raz pierwszy prowadzenie w tym meczu (9-8).
Do grona punktujących dołączyła Aleksandra Zięmborska, która także pokazała swój kunszt zza łuku (12-11). Po pierwszej kwarcie mieliśmy 15-15, choć niewiele zabrakło, by zakończyła się ona na korzyść podopiecznych Krzysztofa Szewczyka.
W kolejnej odsłonie jednak Fenerbahce znacząco poprawiło skuteczność i dość szybko zbudowało sobie przewagę (15-24). Akademiczki trzymały jeszcze kontakt do rywalek za sprawą Dominiki Fiszer, która dołączyła do grona punktujących za trzy (20-27).
Znów jednak pewniej na parkiecie poczuły się przyjezdne, co potwierdziły swoją imponującą serią trafień z rzędu (24-42). Wynik pierwszej połowy ustaliła lay-up’em Heal (26-42).
Fenerbahce potwierdziło świetną formę
Druga połowa przebiegła już pod dyktando przyjezdnych, które potwierdziły swoją świetną dyspozycję w tym sezonie. Na każde trafienie lubelskiej ekipy przychodziła odpowiedź ze zdwojoną siłą (31-54). Małe światełko w tunelu pojawiło się, gdy dwukrotnie zapunktowała Gustavsson, a spod kosza trafiła Emily Kalenik (37-56).
Zapędy mistrzyń Polski zatrzymała jednak przerwa na żądanie zespołu ze Stambułu, bo po niej znów to rywalki dzieliły i rządziły na parkiecie (39-65). Mimo że obie ekipy dzieliła przepaść, to gospodynie ambitnie walczyły do samego końca.
Pierwsze punkty na swoim koncie zapisała Réka Bernáth, która najpierw trafiła z półdystansu, a następnie była bezbłędna w rzutach osobistych (45-75). Shyla Heal natomiast po raz kolejny popisała się trójką (48-82). Mecz zakończył się porażką 50-85 i była to pierwsza przegrana na przed własną publicznością w tym sezonie.
Dla nas ten mecz, z jedną z najlepszych drużyn w Europie, jest nagrodą za wiele lat ciężkiej pracy, którą codziennie wykonujemy na treningach. Chciałyśmy znaleźć radość w tym spotkaniu, chociaż od początku było wiadomo, że nie będzie łatwe. Myślę, że było w nas dzisiaj sporo energii i chociaż przegrałyśmy, to czuję, że jako zespół byłyśmy dzisiaj razem i wspólnie chciałyśmy zaprezentować się jak najlepiej – wyjaśniła Dominika Fiszer, koszykarka Polskiego Cukru AZS UMCS Lublin.
Jestem dumny z dziewczyn, bo jeśli chodzi o energię, to zagraliśmy wreszcie tak, jak chcieliśmy. Wiedzieliśmy, że to będzie ciężki mecz, również ze względu na brak Ziętary i Fluker, ale to jest kierunek, którym musimy podążać. Musimy grać jeszcze lepiej, ale przyjdą wzmocnienia, kapitan wróci z kontuzji i zespół będzie robił postępy. Kibiców prosimy o wyrozumiałość i cierpliwość. Co roku na początku sezonu się na nas narzeka, ale później ta ekipa się organizuje. Jesteśmy jedną z najmłodszych drużyn w Eurolidze, potrzebujemy więcej wsparcia niż krytyki. Obiecujemy, że będzie lepiej – podkreślił Krzysztof Szewczyk, trener lubelskiej drużyny.
Byłeś na meczu?
Daj znać w komentarzu
Dodaj swój komentarz