Prezes Bractwa Miłosierdzia im. Brata Alberta alarmuje, że z powodu drastycznego wzrostu rachunków za prąd i gaz, stowarzyszeniu może grozi zamknięcie. Roczny koszt utrzymania organizacji wynosi między 1 a 1,2 mln zł.
Rachunek za gaz wyższy o 500 procent
Bractwo Miłosierdzia im. św. Brata Alberta działa w naszym mieście od lat 80. XX wieku. Prowadzi schronisko i noclegownię, w której codziennie przebywa 65 osób. Ponadto Bractwo prowadzi kuchnię dla ubogich, w której wydawane są codziennie posiłki dla ok. 300 osób. W 2021 roku kuchnia wydała 67 tys. ciepłych posiłków.
Teraz działalność Bractwa stoi pod znakiem zapytania. Wszystko przez gwałtowny wzrost rachunków za prąd i gaz. Prezes Bractwa nie ukrywa, że wysokie rachunki za prąd i gaz bardzo nadwyrężą funkcjonowanie organizacji. Największy wzrost rachunków dotyczy kuchni, w której codziennie wydawane są posiłki osobom ubogim i bezdomnym.
„Na kuchni korzystamy ze sprzętów na gaz: kotłów gazowych i ogrzewania gazowego. Rachunek za miesiąc grudzień wyniósł 3,6 tys. złotych. W tym roku mamy rachunek wysokości 19 tys. zł. To jest 5-krotny wzrost. My te pieniądze musimy pozyskać od darczyńców” – wyjaśnia mówi Monika Zielińska, prezes Bractwa Miłosierdzia im. św. Brata Alberta.
W 2021 roku Bractwo korzystało z taryfy na gaz dla gospodarstw indywidualnych i płaciło 7 groszy za metr sześcienny. W październiku cena wzrosła do 29 gr za m3. Listopad i grudzień to kolejne miesiące podwyżek: 37 gr i 54 gr. W styczniu kwota wyniosła 79 gr za metr sześcienny, czyli 1000-krotny wzrost.
„Nas nie stać. My mamy pogadać ludziom, a nie martwić się, z czego zapłacimy rachunki. Jeżeli nie będziemy mieli na te rachunki, to nam gaz odłączą. Będziemy zmuszeni zamknąć naszą organizację” – alarmuje prezes Bractwa.
Przypomnijmy, że w podobnej sytuacji jest najstarsza piekarnia funkcjonująca w Lublinie. Jej właściciele otrzymali nową taryfę za gaz – 887 proc. podwyżki. Czytaj więcej: Najstarsza piekarnia w Lublinie zapowiada podwyżkę cen pieczywa. „Wzrost ceny gazu o blisko 900 proc.”
Gdzie obrońcy „pisu”?