Zgodnie z oczekiwaniami Polski Cukier AZS UMCS Lublin notuje kolejne ligowe zwycięstwo. Nie można jednak powiedzieć, że przyszło ono bez problemów. Energa Krajowa Grupa Spożywcza Toruń zawiesiła poprzeczkę wysoko, ale to lublinianki wygrały starcie 84-73.
Rywalki zawiesiły wysoko poprzeczkę
Początek spotkania należał do przyjezdnych, bo po kilkudziesięciu sekundach ekipa z Torunia prowadziła już 4-0. Przyjezdne utrzymywały przewagę, ale z czasem zaczęła ona topnieć. Jest w tym również zasługa Kylee Shook, gdyż debiutantka już na początku spotkania popisała się efektownym rzutem za 3 (5-7).
AZS zaczął grać na poziomie, do którego przyzwyczaił kibiców dopiero pod koniec pierwszej kwarty. Warto tu wyróżnić Elin Gustavsson, która w ciągu 10 minut zdobyła 10 punktów i zaliczyła 6 zbiórek. Za sprawą jej świetnej gry akademiczkom udało się zakończyć pierwszą kwartę prowadzeniem 21-17.
Kolejną odsłonę z wysokiego C rozpoczęły gospodynie. Podopieczne Krzysztofa Szewczyka znalazły sposób na obronę strefową torunianek, co miało bezpośrednie przełożenie na wynik. Szczególnie imponowała Shyla Heal, która poza wysoką skutecznością w ataku, notowała zbiórkę za zbiórką.
Po niecałych 5 minutach AZS prowadził już 32-20. Od tego momentu rozpoczął się okres gorszej gry gospodyń, a wyższy bieg wrzuciły rywalki i konsekwentnie odrabiały straty (34-34). Trener Krzysztof Szewczyk zdecydował się wziąć przerwę na żądanie, która przyniosła natychmiastowy efekt. W kilkadziesiąt sekund lubliniankom udało się wrócić na prowadzenie (41-34).
Kapitalny występ Elin Gustavsson
Już od pierwszych minut drugiej połowy mistrzynie Polski zaczęły powiększać swoją przewagę (48-36). W ekipie biało-zielonych wyróżniała się Gustavsson, która w całym meczu zdobyła aż 23 punkty. Potem nastąpił okres lepszej gry gości i prowadzenie miejscowych stopniało do siedmiu oczek (53-46).
Wydawało się, że akademiczki wróciły na właściwe tory, gdy na 2 minuty przed końcem Emily Kalenik zapewniła swojej drużynie 10-punktowe prowadzenie (61-51). Zawodniczki z Torunia ponownie nie dały gospodyniom odskoczyć za sprawą trzypunktowych rzutów Angeliki Stankiewicz (65-59).
W ostatniej kwarcie warunki jednak już w zupełności dyktowały lubelskie koszykarki, które znów zbudowały sobie komfortową zaliczkę (75-62). Tym razem wyciągnęły lekcję z poprzednich kwart i nie dały już dojść do głosu przeciwniczkom. Spora w tym zasługa Heal, która trzykrotnie trafiła zza łuku w tej odsłonie (81-64). Finalnie Polski Cukier AZS UMCS Lublin wygrał 84-73 i sięgnął po trzecie ligowe zwycięstwo w sezonie.
Jak zespoły podsumowały spotkanie?
Bardzo cieszymy się ze zwycięstwa, bo mecze po przerwie reprezentacyjnej zawsze są trudne. Obawialiśmy się tego meczu ze względu na kontuzje i krótki czas na powrót do formy naszych zawodniczek. Wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo, ale najważniejsze jest dla nas zwycięstwo. Pokazaliśmy większą energię na boisku, gramy szybciej i w tym kierunku chcemy podążać – podkreślał na konferencji pomeczowej Krzysztof Szewczyk, trener Polskiego Cukru AZS UMCS Lublin.
Gratuluję AZS-owi i cieszę się, że Polski Cukier wygrał! Wstydu nie było, postawiliśmy lubliniankom trudne warunki. Przez około 35 minut walka była bardzo wyrównana. Po stronie akademiczek stoi większe doświadczenie, ale problemem było też to, że AZS zanotował aż 20 zbiórek więcej od nas. Szkoda, że nie udało nam się wrócić do gry, ale widzę również pozytywy. Pomimo porażki mam powody do zadowolenia. Z meczu na mecz prezentujemy się coraz lepiej – wyjaśnił Elmedin Omanić, szkoleniowiec Energa Krajowa Grupa Krajowa Grupa Spożywcza Toruń.
W obronie Toruń często rotował ustawieniem, co było dla nas trudnością. Z drugiej strony zanotowałyśmy sporo asyst. To świadczy o tym, że dopóki szybko rozgrywałyśmy piłkę, grałyśmy dobrze. Naszym rywalkom często udawało się wywalczyć rzuty osobiste, ale starałyśmy się temu zapobiegać w drugiej połowie. Shyla Heal i Emily Kalenik były dzisiaj bardzo skuteczne i to pomogło nam wygrać mecz – mówiła po meczu Elin Gustavsson, zawodniczka lubelskiego zespołu.
Ciężko walczyłyśmy, szczególnie w defensywie, gdzie udawało nam się wybijać nasze rywalki z rytmu. Przez większość meczu w ofensywie udawało nam się skutecznie podkręcać tempo. Patrząc całościowo na ten mecz, osobiście powinnam bardziej kontrolować przebieg spotkania. Mimo wszystko cieszę się, że dzielnie walczyłyśmy – skomentowała Keishana Washington, koszykarka drużyny z Torunia.
Byłeś na meczu?
Daj znać w komentarzu!
Dodaj swój komentarz