Czarna seria przełamana! Szczypiorniści AZS-u UMCS wrócili na zwycięską ścieżkę po wygranej 34-31 nad KSZO Ostrowiec Świętokrzyski. Choć akademicy do przerwy przegrywali, to odwrócili losy meczu, po zmienia stron.
Szybkie kontry KSZO sprawiły problemy
Od początku spotkania oglądaliśmy dwa różne style gry, którymi obie drużyny chciały zdominować parkiet. Lublinianie bez większego pośpiechu konstruowali swoje akcje w oparciu o wypracowane schematy treningowe.
Drużyna z Ostrowa Świętokrzyskiego grała natomiast na kontry oraz szybkie zamykanie akcji, co sprawiało ogromne problemy lubelskiej defensywie. Walka bramka za bramkę trwała głównie dzięki skuteczności Krzysztofa Janickiego i Pawła Daniela (4-4). Niestety tego tempa długo nie wytrzymali akademicy i oddali inicjatywę przyjezdnym (4-7).

Grę zielono-białych nieco ożywiło pojawienie się na parkiecie Dmytro Dmytruka, który powrócił do AZS-u UMCS Lublin po czterech latach rozłąki (5-7). Nadal jednak powielane były proste błędy defensywne, które skutkowały dwuminutowymi karami oraz rzutami karnymi, a w tym elemencie goście byli bezbłędni (7-11).
Straty nieco zminimalizował Julia Gadaj, który po wejściu na parkiet dwukrotnie wpakował piłkę do siatki rywala (11-13). Seria trafień z rzędu KSZO ponownie wprowadziła sporo nerwowości w grze lubelskich szczypiornistów (12-17). Światełko w tunelu pojawiło się w końcówce tej odsłony, gdy mocne i precyzyjne rzuty Krzysztofa Janickiego pozwoliły akademikom jeszcze przed przerwą wrócić do gry (15-17).

Twarda gra w obronie kluczem do zwycięstwa
Po zmianie stron wszystko zaczęło się układać po myśli zawodników lubelskiego AZS-u. Twarda i agresywna gra w obronie zupełnie wybiła z rytmu zawodników z Ostrowa Świętokrzyskiego (19-19). Dodatkowo świetny moment w meczu miał Paweł Proć, który bronił jak natchniony i dwukrotnie był górą przy rzutach karnych. Lublinianie byli o krok od objęcia prowadzenia, ale dwa proste błędy sprawiły, że musieli jeszcze poczekać (19-21).
Co się odwlekło, to nie uciekło, bo akademicy dopięli swego dzięki imponującej serii. Po bramce Krzysztofa Janickiego trafili kolejno Julia Gadaj, Patryk Książka oraz Wojciech Włudarczyk i już wtedy tablica wyświetlała 25-23 dla akademików z Lublina. KSZO bardziej się otworzyło i zaczęło podejmować ryzyko, które sporo je kosztowało.
Przy grze z lotnym bramkarzem stracili bramkę po rzucie Procia, który przerzucił piłkę z własnego pola karnego (28-25). Wynik spotkania ustalił Jędrzej Batyra (34-31) i lubelska ekipa mogła się cieszyć z trzeciego zwycięstwa w sezonie.

W pierwszej połowie najwięcej bramek straciliśmy z kontry i z prawej strony skrzydłowego, który nam sporo narzucał. Nie było aż tak źle, przegrywaliśmy do przerwy tylko dwoma bramkami. W drugiej połowie to nadrobiliśmy. Stanęliśmy mocniej w obronie i chłopaki pomagali z blokiem. Ta grupa jest taka, że każdy z każdym może wygrać. Dzisiaj się postawiliśmy KSZO i trzy punkty zostają w Lublinie – podsumował Paweł Proć, bramkarz AZS-u UMCS Lublin.
Oglądałeś mecz?
Daj znać w komentarzu
Ważny temat? Prześlij newsa!
Czekamy na Wasze informacje, zdjęcia i filmy.
Bądź na bieżąco z Lublinem!
Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się w naszym mieście.
Najciekawsze wiadomości ze spottedlublin.pl znajdziesz w Google News!
Dodaj opinię