Pacjentka szpitala w Krotoszynie ukazuje realia badań na koronawirusa. Na wyniki czekała 88 godzin

krotoszyn szpital koronawirus pacjentka

„Nie dziwię się, że na mapach Polska pozostaje krajem bez koronawirusa. Tutaj po prostu nikt go nie bada” – mówi na filmie opublikowanym w portalu społecznościowym pacjentka, która z podejrzeniem koronawirusa trafiła do szpitala w Krotoszynie.

W sobotę w mediach społecznościowych pojawiło się nagranie Anny Morawskiej, pacjentki szpitala w Krotoszynie (Wielkopolska), która od wtorku przebywa w izolatce. Internista skierował ją na izbę przyjęć. Gdy pojawiło się podejrzenie koronawirusa, została natychmiast odizolowana. Jak twierdzi, miała duszności, gorączkę 38,6 stopni Celsjusza oraz silny ból mięśni. Dokładnie 21 dni wcześniej była we Włoszech, a dwa dni przed wizytą w szpitalu wróciła z USA.

Na prawie 10-minutowym nagraniu opisała, jak wyglądały jej pierwsze chwile w szpitalu w Krotoszynie oraz diagnostyka w kierunku koronawirusa. Autorka nagrania podkreśla, że nie dzieli się swoją historią, by siać panikę, ale by pokazać „liczbę absurdów, która spotkała ją i kadrę szpitala”.

Pacjentka ze szpitala w Krotoszynie: „Żaden ze szpitali nie chciał mnie przyjąć”

„Jak tylko szpital zorientował się, w jakim jestem stanie i pojawiło się podejrzenie koronawirusa, od razu zostałam odizolowana. Ja oraz moja mama. W tamtym momencie czułam, że utrzymanie przytomności jest nadludzkim wysiłkiem. W takim stanie przeleżałam dwie godziny. W kurtce, na kozetce, łapiąc każdy oddech. Co robił wtedy szpital? Stosował się do procedur wyznaczonych przez 'górę’, za co absolutnie ich nie winię. Podczas, gdy ja próbowałam łapać oddech, pan doktor obdzwonił kilkanaście szpitali zakaźnych, z którymi według procedury powinien się zacząć kontaktować” – mów na nagraniu pani Anna.

Kobieta twierdzi, że szpitale zakaźne w Kaliszu i Poznaniu, do których zwróciła się kadra szpitala nie chciały jej przyjąć na oddział zakaźny.

„Jedyny argument jaki usłyszałam, to że wylęganie wirusa, to okres 14 dni. Ja wróciłam z Włoch 21 dni temu. Nieważny był mój stan, nieważne były objawy jednoznacznie wskazujące na koronawirusa. Nieważne było to, że każdy organizm jest inny. Ani to, że parę dni wcześniej wróciłam z kolejnej podróży zagranicznej. Ważne były widełki 14 dni. Pacjentki nie przyjmiemy” – słyszymy na nagraniu.

Lekarze przeprowadzili więc badania w kierunku grypy. Wynik okazał się ujemny, wzrosło więc podejrzenie obecności koronawirusa. Kobieta liczyła, że w związku z tym zostanie przewieziona do szpitala zakaźnego. Tak się jednak nie stało. Próbki do badań na identyfikację na koronawirusa miał pobrać personel w Krotoszynie.

„Była to już godz. 13-14. Laboratorium w Warszawie pracowało od 7 do 15. Nie przyjmujemy próbek. Tacy jesteśmy w naszych mediach narodowych przygotowani. Całodobowe infolinie, kursy mycia rąk. Wszystko. Ale próbki do godziny 15. Koronawirus od 15 ma wolne. Spędza czas z rodziną, niczym każdy Polak w niedzielę niehandlową” – opowiada pani Anna.

Pacjentka szpitala w Krotoszynie twierdzi również, że lekarz, który się nią zajmował „kilkanaście razy dzwonił do Warszawy”, by dowiedzieć się, jakie są wyniki. – „Nikt nie odbierał, a jak już to mieli czelność powiedzieć, żeby lekarz nie wydzwaniał i dał im pracować, bo wyników nie ma. To słyszy lekarz, który chce pomagać swojemu pacjentowi. Nic dziwnego, że mapki w mediach pokazują Polskę jako wolną od koronawirusa. Bo tutaj nikt go nie bada” – dodaje pani Anna.

Po 30 minutach od zamieszczeniu tego nagrania w sieci, PZH (Państwowy Zakład Higieny) z Warszawy przekazał do szpitala w Krotoszynie informację o wyniku badania na obecność koronawirusa. Czas potrzebny na uzyskanie wyniku wyniósł jednak aż 88 godzin. Wiadomo, że pani Anna nie jest zarażona koronawirusem. Na razie pozostaje w szpitalu. Nie wiadomo, kiedy będzie mogła wrócić do domu.

CZYTAJ TAKŻE: Kościół apeluje o ostrożność: Komunia święta na rękę i zakaz używania wody święconej

Nagranie pani Anny ze szpitala w Krotoszynie obejrzało już blisko 4,7 miliona osób.

Komentarze (1)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Dodając komentarz akceptujesz regulamin zamieszczania komentarzy w serwisie. Grupa Spotted Sp. z o.o. z siedzibą w Lublinie jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.
  1. powtarzam. wytrzeszcz ,rozbieganie oczu,nadpobudliwosc,rzucanie klamstwami…to jachira bis! moze choroba psychiczna /?/ kto za tym stoi? napisalem,co o tym mysle. dzis pojawilo sie wielu rozsadnych,trzezwo myslacych respondentow! kanalie z opozycji,starych wrobli nie lapie sie na cienki drucik!