Do naszej redakcji wpłynął list od jednego z czytelników, który prosił o nagłośnienie nieprzyjemnej sytuacji, która ma miejsce na dworcu autobusowym PKS w Lublinie. Chodzi o bezinteresowną pomoc niesioną przez wolontariuszy dla uchodźców z Ukrainy.
„Jesteście tu niepotrzebni”
Od 5-6 dni na dworcu PKS działa grupa wolontariuszy, którzy bezinteresownie pomagają uchodźcom z Ukrainy. Grupa osób działa przez 24 godziny na dobę. Na Facebooku powstała nawet specjalna grupa (PKP/PKS Lublin – aktualnie potrzebna pomoc), na której są publikowane bieżące informacje o sytuacji w tych miejscach. Powstał nawet grafik z terminarzem „dostaw”, żeby nie marnować żywności krótkoterminowej, jak i zapewnić odpowiednią ilość innych produktów. Wczoraj na tej grupie pojawił się wpis jednej z wolontariuszek.
„Wiecie co… wróciłam z PKS. Siedzę i sama nie wiem co mam napisać, bo chciałabym Wam powiedzieć, jak dużo tutaj jest pomocy i jak dużo tutaj jest pracy. Jak dużo ludzi pomaga sami z siebie z czystego serca. Dziś jak od paru dni pomagaliśmy grupą, serio duża zorganizowaną grupą, jest to pomoc obywatelska nie grupa zarejestrowana. Przychodzimy od paru dni, pomagamy dzień i noc na zmiany. Prosimy o posiłki, nasi znajomi dostarczają dużo pomocy. SERCE ROŚNIE!
Dziś (środa, 3 marca – przyp. red.) na dworcu PKS pojawiła się w punkcie informacji Pani Magdalena Nowak Kowalczyk z Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego (z oddziału zarządzania zasobami ludzkimi – przyp. red.). Mówię „super, że ktoś w końcu pomoże w organizacji i zarządzeniem wolontariuszy, bo jest coraz więcej”. Poszłam więc do Pani Magdaleny i zapytałam, jak ona jest w stanie pomóc to ogarnąć wszystko. I co usłyszałam?! „Kim Wy jesteście? Jesteście tu niepotrzebni, nikt Was tu nie rejestrował, przez Was jest chaos. Ja mam swoich wolontariuszy. A Wy nie macie kamizelek i tu nic nie znaczycie”.
Dodam, że jak mnie nie było, wolontariuszki z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II w Lublinie zostały zwyzywane przez Panią od sutenerek, bo pomagały w transporcie ludzi po noclegowni. A dziewczyny naprawdę dużo pomogły i były tam bardzo potrzebne. Po tej sytuacji wyszły i nie wróciły.
Pomijam fakt, że wolontariuszami z urzędu nikt nie zarządza, nikt nie zapisuje, kto jest, ilu ich jest, jak się nazywają i czy oddali kamizelkę po skończonym wolontariacie. Dziś (wtorek, 3 marca – przyp. red.) wolontariuszami z Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego były osoby nietrzeźwe (mam kontakt z pracownikami Policji, którzy potwierdzą). Zgłosiłam to do punktu informacji i nikt nic nie zrobił „bo oni już nie wiedza, kto tu co robi i za co odpowiada i kto komu dał kamizelkę”. Osoby, które wydają posiłki, również nie są z Urzędu Wojewódzkiego, tylko od nas.
Pani Magdalena zarzuciła mi, że się lansuje na fb, że pomagam, a ona jeszcze nie dodała żadnego zdjęcia z dworca… Pewnie dlatego, że do dziś wieczora nikt jej tam nie widział, bo siedzi i pije kawkę w ciepłym pokoiku, a my po nocy nosimy małe dzieci po dworcu… WIELKI WSTYD.
Panie prezydencie Krzysztof Żuk proszę o interwencje, bo osoby z ratusza dziś mi bardzo dużo pomogły na dworcu w tłumaczeniu na ukraiński i na angielski i w transporcie ludzi po Lublinie prywatnymi samochodami oraz kierowaniu uchodźców w odpowiednie punkty. Bardzo dziękuje”.
Lans to chyba Pani Magdaleny na Insta 🙂
Niestety prezydent nie moze tu zareagować, bo urząd wojewódzki podlega władzom centralnym, a nie lokalnym. Ale takie zachowanie w kregach rządowych to norma i był juz czas przywyknąć. Niestety taki mamy rzad i jego urzędników .
To samo było na dworcu PKP . Pani z Urzędu Miasta z centrum kryzysowego w ogóle nie przygotowana niekompetentna i nie miła dla wolontariuszy i uchodźców. Gdyby nie prywatne osoby i panie z MOPRu to by dopiero był bałagan . Miasto Lublin Nie jest w ogóle gotowe do pomocy.
proszę jaka ameba z urzędu wojewódzkiego, wstyd wredna babo, wstyd- to ten cały urząd jest wstydem i wrzodem na tyłku, niepotrzebny zupełnie. zjadacze ludzkich podatków
Dla wszytskich DOBRYCH Wolontariuszy wielki ukłon. Widzę Wasza pracę, zaangażowanie, serce i pomoc. Faktycznie pracownicy Urzędu Miasta to złoci ludzie. Jest ich tam dużo, przyjeżdżają po godzinach pracy, przywożą jedzenie, pytają czego jeszcze potrzeba, ale to nie tylko oni. Wszyscy mieszkańcy Lublina pomagają tak, że aż serducho się raduje. Jesteście Wielcy. Tak trzymać. Niech pojedyncze jednostki nie wpłynął na postrzeganie tych dobrych dusz, bo są prawdziwe Anioły. Niech Bóg ma Was w swojej opiece.
Odnośnie organizacji pomocy na PKP to jednak Pani z Urzędu wojewódzkiego siała zamęt, a nie z Urzędu Miasta jak napisałem poniżej. Żle zrozumiałem skąd ta Pani była. Panie z MOPR i pracownicy urzędu miasta byli bardzo pomocni