Policjanci zatrzymali agresywnego mieszkańca Lublina, po tym jak wszedł do mieszkania byłej dziewczyny i je zdemolował. Wigilijny wieczór 30-latek spędzi w policyjnej celi.
Do zdarzenia doszło w poniedziałek w jednym z bloków na lubelskim LSM-ie. Ze wstępnych ustaleń policjantów wynika, że nietrzeźwy 30-latek postanowił pójść do dziewczyny, z którą właśnie się rozstał.
Gdy okazało się, że nikt mu nie otwiera postanowił siłą wejść do środka. Mężczyzna postanowił siekierą rozbić drzwi wejściowe. W tym czasie do domu wrócił brat kobiety. Sprawca zmusił 14-latka, aby ten go wpuścił do mieszkania.
Gdy weszli do mieszkania zaczął demolować pomieszczenia i groził 14-latkowie. Po wszystkim sprawca zbiegł z miejsca zdarzenia. Właścicielka mieszkania wstępnie oszacowała powstałe straty na kwotę ponad 7 tysięcy złotych.
Poinformowani o sprawie policjanci szybko namierzyli nietrzeźwego i niebezpiecznego mężczyznę. 30-latek został zatrzymany na przystanku autobusowym przez policjantów z oddziału prewencji. Mieszkaniec Lublina od razu trafił do policyjnej celi, gdzie trzeźwieje.
Po wykonaniu niezbędnych czynności 30-latek zostanie doprowadzony do prokuratury. Musi liczyć się z odpowiedzialnością karną m.in. za niszczenie mienia, czy też groźby karalne. Może mu grozić do 5 lat więzienia.
Nawet jakby dostał 5 lat to w takim przypadku 7000 podzielić na 60 miesięcy, ok 117 złotych. Utrzymanie popaprańca w więzieniu ok 3000. Dlatego dostanie 5 lat ale w zawiasach i jakieś zadośćuczynienie. Lipa na resorach. Powinien sumiennie odpracować z nawiązką ale kto w tym systemie zmusi skazanego do pracy?