Po miesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją na parkiet wróciła Stella Johnson, kluczowa zawodniczka AZS UMCS. W rozmowie opowiedziała o emocjach związanych z powrotem, ostatnich wyzwaniach drużyny oraz swoich wrażeniach z życia w Lublinie. To szczery wywiad pełen refleksji i motywacji.
Ostatni mecz i „czas na przebudzenie”
Stella Johnson nie kryje, że porażka ze Ślęzą Wrocław była trudnym momentem dla drużyny. Jak sama przyznaje:
„W pierwszej połowie grałyśmy dobrze, ale w drugiej zabrakło skuteczności i wykorzystałyśmy zbyt wiele błędów. Ten weekend był dla nas przebudzeniem – musimy grać z dumą na parkiecie.”
Przed AZS UMCS stoją teraz trzy kluczowe mecze ligowe z Gorzowem, Polkowicami i Gdynią, które Johnson uważa za szansę na odbudowanie morale zespołu.
Powrót do gry po kontuzji
Pierwszy trening po kontuzji Stella odbyła zaledwie dzień przed meczem, co nie zmniejszyło jej determinacji:
„Byłam bardzo podekscytowana, że mogę zagrać po miesiącu przerwy. Teraz wracam do rytmu dzień po dniu, zaczynając od obrony i pracując nad ofensywą.”
Johnson przyznaje, że czeka ją jeszcze intensywny tydzień treningów, aby w pełni odzyskać formę.
Życie w Lublinie – koszykówka i starówka
Stella Johnson chwali zarówno klub, jak i miasto. O współpracy z trenerami mówi:
„Czuję się tu świetnie, a trenerzy zawsze są pomocni, czy to przy analizie wideo, czy dodatkowych treningach.”
Miłośniczka lubelskiej starówki, uwielbia spacerować po zabytkowej części miasta, delektując się cappuccino lub gorącą czekoladą.
Ostatni mecz EuroCup – szansa na pozytywny akcent
W czwartek AZS UMCS zmierzy się z Panathinaikosem w ostatnim meczu EuroCup. Johnson przyznaje, że dla drużyny jest to okazja, by zakończyć rozgrywki zwycięstwem:
„Wygrana byłaby czymś wspaniałym, a dobra energia z tego meczu pomoże nam w starciu z Gorzowem.”
Czy uważasz, że AZS UMCS zdoła przełamać swoją złą passę? Jak oceniasz wpływ Stelli Johnson na drużynę? Podziel się swoją opinią w komentarzach i udostępnij artykuł znajomym!
Dodaj swój komentarz