Pożar Domu Pomocy Społecznej w Lublinie. Relacje osób pomagających w akcji ratunkowej

69517927 2632566053444314 1115186347145953280 o
Pożar Domu Pomocy Społecznej im. Matki Teresy z Kalkuty w Lublinie | fot. Krzysztof Szlęzak

W nocy z piątku na sobotę doszło do pożaru budynku Domu Pomocy Społecznej przy ul. Głowackiego w Lublinie. W wyniku pożaru ewakuowano ponad 100 pensjonariuszy.

Przypomnimy, że do pożaru Domu Pomocy Społecznej im. Matki Teresy z Kalkuty przy ul. Głowackiego w Lublinie doszło o godz. 1.57. Na miejscu interweniowało łącznie 41 zastępów straży pożarnej z terenu miasta Lublin i powiatu lubelskiego, w tym ponad 170 strażaków.

Ogień wybuchł na poddaszu remontowanej części budynku, lecz pożar w szybkim tempie rozprzestrzenił się na część zamieszkiwaną przez pensjonariuszy.

W ewakuacji ludzi pomagali strażacy, policjanci, sąsiedzi i świadkowie zdarzenia. Łącznie z budynku wyprowadzono 109 pensjonariuszy. Udzielono im niezbędnej pomocy i autobusami MPK Lublin przetransportowano do pozostałych placówek DPS na terenie Lublina.

W internecie świadkowie zdarzenia, którzy pomagali służbom ratunkowym ewakuować pensjonariuszy, zamieścili poruszające wpisy, w których relacjonują pokrótce całe zdarzenie. Przedstawiamy je poniżej.

Jest kilka minut po 2 w nocy… Wracamy z Maćkiem ze Świdnika do Lublina po odwiedzinach u znajomych, gdzie spędziliśmy mocno radosny wieczór. Wjeżdżamy na obwodnicę i nagle zauważamy łunę nad miastem i kłęby dymu. Zaciekawieni ruszamy w stronę pożaru. Mija nas wóz strażacki, jak się potem okazuje – pierwszy na miejscu zdarzenia. Nie do końca możemy się zorientować, gdzie się pali więc ruszamy za nim. Gdy zbliżamy się do miejsca Maciek rozpoznaje płonący budynek i zaczynamy się pocić – to Dom Opieki Społecznej im. Matki Teresy z Kalkuty w Lublinie – miejsce pełne starszych, niepełnosprawnych osób. Wysiadamy z samochodu, na miejscu rozkłada się pierwsza ekipa strażacka, pali się nowa część budynku, w pozostałych częściach widzimy ludzi stojących w oknach. Robię zdjęcia ale po chwili orientujemy się, że ogień roznosi się piekielnie szybko a na miejscu jest jeszcze bardzo mało ekip ratunkowych. Rzucam aparat pod krzak obok wejścia i wchodzimy do środka, zaczynamy wynosić ludzi z budynku razem ze strażakami i policją. Niektórych nie ma gdzie usadzić więc wbiegamy z powrotem i znajdujemy stołówkę, zaczynamy wynosić krzesła, z pierwszego piętra ktoś zaczyna wyrzucać koce. Zaczynają podjeżdżać autobusy do ewakuacji. Kobieta, którą okrywam kocem pyta mnie co teraz z nimi będzie. Jest to jedna z najsmutniejszych rzeczy jakie widziałem w życiu. To także jeden z tych momentów kiedy zastanawiasz się czy w ogóle powinieneś robić zdjęcia… Ale gdy na miejscu jest już wystarczająca ilość osób, a ja jestem w autobusie i wraz z policjantem, w którym rozpoznaje tajniaka, który parę lat temu przeszukiwał mnie i Maćka oraz dogłębnie samochód, którym zatrzymaliśmy na placu zamkowym, trzymamy w rękach sparaliżowaną starszą kobietę dochodzę do wniosku, że muszę kontynuować. Wtedy właśnie robię zdjęcie numer 1 z tej galerii… Na miejsce dojeżdża już nawet wojsko. Policja zaczyna usuwać osoby postronne z miejsca zdarzenia. Wsiadamy do samochodu. Myślałem, że minęło pół godziny tymczasem na zegarze jest 4:30…” – relacjonuje Krzysztof Szlęzak.

O godzinie 2:30 wyjechałem z domu „coś zjeść” Wróciłem o 5:30… Ale warto było nie spać! Płoną DPS w centrum miasta, 38 wozów strażacki, ponad 100 pensjonariuszy do ewakuacji i transportu.. Ja pomagałem w transporcie i pojechałem z 47 osobami do DPS Kalina. Warto było złapać każda z tych osób za rękę, podać wodę, okryć kocem, zobaczyć łzy wzruszenia, doświadczyć ich niemocy i braku samodzielności, a potem radości, że ktoś się nimi interesuje.. warto było zastanowić się przez te kilka godzin jak będzie wyglądać moja starość, czy ktoś będzie obok, czy będę zdany na kogoś obcego… Ps. Był środek nocy, a okoliczni mieszkańcy przynosili koce, swetry, kurtki.. Szacun! Ps2. Na pewno będą potrzebować wielu rzeczy, bo ich Dom został zalany przy akcji gaśniczej, ogarniemy to razem!” – relacjonuje Dominik Berwertz.

Do Lublina wraca również Prezydent Krzysztof Żuk, który był w delegacji w Gdańsku.

Po informacji o pożarze w Domu Pomocy Społecznej przy ul. Głowackiego wracam z Gdańska, jestem w stałym kontakcie ze służbami miejskimi. Najważniejsza informacja jest taka, że nikt nie zginął, wszystkie osoby przebywające w placówce zostały ewakuowane do 4 innych DPS-ów. Wszyscy są bezpieczni i odpowiednio zaopatrzeni. W tym momencie trwa ustalanie przyczyn tragedii i szacowanie strat, w tym specjalistycznego sprzętu. Dziękuję wszystkim służbom i pracownikom DPS zaangażowanym w akcję ratowniczą” – pisze Prezydent na swojej stronie.

Dodaj swój komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Dodając komentarz akceptujesz regulamin zamieszczania komentarzy w serwisie. Grupa Spotted Sp. z o.o. z siedzibą w Lublinie jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.