Po blisko roku opóźnienia wykonawca dwóch parkletów w centrum Lublina zgłosił zakończenie ich budowy. Początkowo miasto za meble do odpoczynku miało zapłacić 202 tys. zł, lecz kwota ostateczna będzie nieco niższa.
Parklet to „kieszonkowy” ogródek uliczny. Pomysł jest prosty – zastąpić dotychczasowe miejsce parkingowe (jedno lub dwa) przestrzenią do odpoczynku. Instalacja taka służy jako miejsce odpoczynku w centrum miasta, wśród gęstej zabudowy, gdzie brak jest zieleni przyulicznej.
Dwa takie parklety powstały w centrum Lublina w ramach zwycięskiego projektu Zielonego Budżetu – przy ul. Lubartowskiej (obok Ratusza) i przy ul. Świętoduskiej (w pobliżu kościoła karmelitów). Za ich wykonanie odpowiada lubelska firma Garden Concept, która swoje prace wyceniła na 202 tys. zł.
Zgodnie z umową miejskie parklety miałby być gotowe pod koniec września zeszłego roku. Jednak wykonawca złapał spore opóźnienie i oddał meble zaledwie kilka dni temu. Od terminu widniejącego na umowie miasto zaczęło naliczać wykonawcy kary umowne. Obecnie jest to kwota ponad 30,2 tys. zł, co daje finalnie ok. 86 tys. zł za jednej parklet.
„Wykonawca zgłosił parklety do odbioru na koniec ubiegłego tygodnia, zostały dopuszczone do użytkowania. Jesteśmy na etapie spisywania protokołu, trwają ostatnie odbiory” – informuje Olga Mazurek-Podleśna z biura prasowego lubelskiego ratusza.
Parklety wykonane zostały z betonowych postumentów z drewnianymi siedziskami, z wysokiej jakości trwałego drewna egzotycznego. Siedziska zostały uzupełnione nasadzeniami w donicach, takimi jak trawy (miskant), krzewy (kosodrzewina) i pnącza ozdobne (runianka), znajdują się przy nich także kosze na odpady. Dodatkowo parklet przy u. Świętoduskiej ma drewniane podłoże.
No cóż? Pieniądze można marnotrawić też i w taki sposób. Kim trzeba być żeby wydać taką kwotę na takie gó…..? Czy na zwykłej ławce będzie się siedzieć inaczej? Ile ławek można by kupić za tę kwotę, którą wydano na to coś?
Pozdrawiam pomysłodawcę tego idiotyzmu.