Pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie po raz kolejny wyszli na ulice Lublina. Żądają tysiąca złotych podwyżki wynagrodzeń. Nikt z urzędników nie wyszedł do protestujących pracowników, więc Ci sami postanowili wprosić się na trwającą sesję rady miasta.
„Tym razem nas usłyszeli”
Protest odbył się w ramach trwającego od lipca ubiegłego roku sporu zbiorowego związków zawodowych Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie z Urzędem Miasta Lublin. Głównym postulatem jest poprawa warunków pracy i podwyżka wynagrodzeń. Pracownicy MOPR oczekują, że od 1 lipca 2021 r. dostaną 500 zł brutto podwyżki, a od stycznia tego roku kolejne 500 zł.
Protest odbył się po godzinach pracy, tak żeby osoby potrzebujące wsparcia nie zostały bez pomocy. Pracownicy MOPR zebrali się przed Filią nr 1 Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie przy ul. Lubartowskiej skąd przeszli pod ratusz. Protestujący zatrzymali się na wysokości okien ratusza, gdzie zaczęli wzywać radnych, by ci do nich wyszli i wysłuchali ich oczekiwań.
Dalsza część tekstu pod zdjęciami
Pracownicy MOPR-u ustawili się na placu Łokietka przed ratuszem. Ponad stu protestujących przyniosło ze sobą gwizdki i trąbki. Był też bęben, a także syrena alarmowa. Były transparenty z hasłami „pracujemy uczciwie — chcemy zarabiać godziwie!”, „trudna i odpowiedzialna praca a głodowa płaca”, „pomoc społeczna czeka na pomoc” i czarne balony.
Po kilkunastu minutach demonstracji pracownicy MOPR-u postanowili wejść z transparentami na trwającą sesję rady miasta. W głównym holu protestujących zatrzymała straż miejska, która nie chciała początkowo ich wpuścić, tłumacząc się limitem 12 osób, ale ostatecznie udało im się dostać na salę obrad. Po ok. 30 minutach, gdy zarządzono przerwę w obradach, dowiedzieli się, że zostaną dopuszczeni go głosu.
Natomiast delegację protestujących przyjął sam prezydent Krzysztof Żuk. Prezydent zapewnił, że spotka się z przewodniczącymi związków zawodowych MOPR-u w czwartek, 30 czerwca, o godz. 11.
Dodaj swój komentarz