Do naszej redakcji odezwała się jedna z czytelniczek, która postanowiła opisać przebieg oszustwa metodą „na pracownika banku”, którego padła ofiarą. Młoda kobieta straciła blisko 10 tys. złotych.
25-latka oszukana metodą „na pracownika banku”
Poniżej przedstawiamy historię naszej czytelniczki, w nadziei, że pomoże to w ujęciu przestępców lub uchronić inne osoby przed podobnym oszustwem.
„Na początku lutego dostałam telefon, rzekomo z banku, z zapytaniem, czy potwierdzam przelew na kwotę 1700 zł do osoby X, ponieważ ta jest na czarnej liście banku. Powiedziałam, że nic o tym nie wiem i zdenerwowałam się tą sytuacją. „Pracownik banku” powiedział, że najwidoczniej ktoś ma dostęp do mojego konta i haseł, pouczył o procedurach bezpieczeństwa, bezpiecznych zakupach w sieci i niebezpiecznych linkach, następnie przełączył do starszego konsultanta w celu zabezpieczenia konta bankowego. Wcześniej zapewnił, że przelew został zablokowany przez bank i moje środki są bezpieczne.
Druga osoba prosiła o zainstalowanie aplikacji, jak się wkrótce dowiedziałam zdalnego pulpitu. Prosiła o logowanie na moje konta (posiadam trzy różne) i wpisywanie na chacie tejże aplikacji tego, co mi dyktowała. Chat wyglądał jak rozmowa ze sztuczną inteligencją, przychodziły odpowiedzi „zaakceptowano”, „weryfikacja danych” itp. Wykonywałam szereg operacji, niestety wpisywałam też dane, o które prosił, dostawałam smsy z kodami z banków, wszystko wyglądało jak prawdziwe sms z potwierdzeniami.
Cała ta rozmowa trwała bardzo długo, około 3 godziny. Na koniec „pracownik banku” powiedział, że ze względu na problemy techniczne nie możemy dokończyć zabezpieczania konta, że na razie konto jest nieczynne i nie wykonam transakcji i umówił się na telefon kolejnego dnia. Dopytałam czy w związku z tym powinnam zmienić hasła, powiedział, że jak najbardziej oraz że do czasu wyjaśnienia sprawy mam nikomu o tym nie mówić, ponieważ pozostaje tajemnicą bankową.
Dwie godziny później szukając numeru na infolinię, ponieważ nie mogłam znaleźć opcji zmiana hasła w bankowości internetowej, dostrzegłam, że numer, z którego dzwoniono do mnie, jest numerem, pod który podszywają się oszuści. Natychmiast zadzwoniłam na policję oraz do wszystkich banków, aby zastrzec konta. Wtedy dowiedziałam się, że został zrealizowany przelew na prawie 10 000 zł na rachunek tego samego baku, więc został zrealizowany natychmiast.
Nadmienię, że obaj mężczyźni mieli wschodni akcent, z czego ten drugi mówił po polsku bardzo dobrze. Był słaby zasięg, dzwoniono do mnie kilka razy chyba z 4 numerów. Przez kilka kolejnych dni przestępcy nadal do mnie dzwonili, ale odrzucałam każde połączenie.
Przestępcy stosują techniki manipulacyjne, wpędzają w poczucie zagrożenia i zagubienia. Dodam, że jestem osobą młodą, nie jakby mogło się wydawać seniorem, którego łatwo zwieść i zawsze byłam bardzo nieufna i ostrożna, jeśli chodzi o pieniądze, a mimo tego sama padłam ofiarą przestępców podszywających się pod pracowników banku.
Sprawa została zgłoszona na policję, złożyłam zeznania, ale od 3 tygodni nie dostałam, żadnej informacji”.
Jak dla mnie ta kobieta jest tępa jak trzonek od siekiery. Powinna sama sobie zastrzec możliwość korzystania z usług bankowości internetowej. Ale dobrze że się tym dzieli, bo takich głupich jest masa.