Nadepnęła na rozbitą butelkę i potrzebowała pomocy. „Nikt nie chciał mi pomóc”

rozbita butelka
Zdjęcie ilustracyjne | fot. pixabay

Dyspozytor pogotowia ratunkowego oraz pasażerowie oczekujący na przystanku odmówili udzielenia pomocy naszej czytelniczce, która w wyniku bezmyślnego działania wandala rozcięła sobie stopę.

Dramatyczne chwile przeżyła we wtorek pani Ola, która będąc na rowerach ze swoim 4-letnim synkiem uległa wypadkowi i potrzebowała pomocy, lecz jej od razu nie otrzymała. Szukając ratunku, poprosiła o pomoc pasażerów oczekujących na pobliskim przystanku oraz zadzwoniła na pogotowie ratunkowe. Okazało się, że nikt nie może jej pomóc.

Do zdarzenia doszło we wtorek około godz. 18 na schodach w pobliżu przystanku na pętli autobusowej przy ul. Zbożowej w Lublinie.

Byłam na rowerach z synkiem. Gdy wprowadzałam je po schodach, wdepnęłam w rozbitą butelkę po piwie, którą jakiś wspaniałomyślny konsument zostawił na chodniku. Mocno pocięło mi śródstopie. Krwi, było naprawdę bardzo dużo i nie byłam w stanie zrobić kroku” – opisuje pani Ola.

„Nikt nie chciał mi pomóc”

Poprosiłam swojego przerażonego czterolatka, żeby podszedł do ludzi na przystanku i powiedział, że proszę o pomoc. Stało tam z 5 osób i nikt do mnie nie podszedł! Wszyscy patrzyli w moją stronę i nic… Machałam bezskutecznie (krzyczeć nie chciałam by nie przestraszyć synka jeszcze bardziej). Nikt się nie zainteresował” – relacjonuje.

Pani Ola bała się, że zemdleje, więc postanowiła zadzwonić na pogotowie. W słuchawce usłyszała od dyspozytora, że on nie wyśle do niej karetki.

Czas mijał, a ja stałam sama, w kałuży krwi i z płaczącym dzieckiem. Na szczęście wśród tej całej lokalnej znieczulicy znalazło się dwóch przechodniów, którzy się mną zainteresowali. I im właśnie chciałam z całego serca podziękować” – pisze poszkodowana.

Jeden z panów przyniósł z domu ręcznik papierowy i stał przy kobiecie do samego przyjazdu jej rodziny. Drugim z panów okazał się być ratownik medyczny, który akurat przebiegał obok i natychmiast pobiegł do domu po specjalny plecak z wyposażeniem i opatrzył ranę.

Znieczulica społeczna

Ludzie co jest z Wami?! Jak można nie zainteresować się małym dzieckiem, które prosi o pomoc? Jak można widząc dużą ilość krwi, przejść obojętnie? Nawet jeśli nie miałaś/eś przy sobie chusteczki, może pomógłbyś mi, chociaż wstać ze schodów. To nic nie kosztuje, a może uratować komuś życie. Apeluję do nas wszystkich o trochę serca i odwagi w takich sytuacjach! Czy zbawiłoby was te 10 minut, gdybyście pojechali późniejszym autobusem? Co do reakcji pogotowia… miałam szczęście, że szkło nie przecięło tętnicy, bo nie udzielono by mi pomocy… gdyż „do krwawiącej kończyny dolnej nie przyjedziemy”” – apeluje i podsumowuje całą sytuację pani Ola.

Jak według Was powinniśmy się zachować w podobnych sytuacjach? Co można zrobić, żeby zwiększyć naszą czujność i chęć niesienia pomocy w sytuacjach kryzysowych dziejących się na naszych oczach? Czekamy na Wasze komentarze poniżej artykułu!

8 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Dodając komentarz akceptujesz regulamin zamieszczania komentarzy w serwisie. Grupa Spotted Sp. z o.o. z siedzibą w Lublinie jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.
  1. Współczuję Pani bardzo… nie chce udawać bohaterki… jednak znajomi znaja mnie z tego ze zawsze pomagam potrzebujacym..niezależnie od tego w jakiej sytuacji sie znajduje.. nawet zawszonego żula czy bezdomnego przynajmniej zapytam czy cos sie stalo czy nie potrzebuje pomocy.. (to sa ludzie) i nalezy reagować..to nic nie kosztuje..

    Wierzę ze byla Pani w szoku na ta cala znieczulice… jednak pracujac na karetkach rozumiem jedynie jedno.. ludzie po prostu boja sie reagować.. nie dlatego ze nie chcą..czy z nie woedzy.. po prostu boja sie..brak pewnosci siebie.. umiem wytłumaczyć to tak ze jezeli na przystanku stalaby 1 osoba ..to prawdopodobnie udzielilby Pani pomocy.. jednak jak bylo tam kilja osob.wtedy w ludziach rodzi sie przekonanie „ktos na pewno zareaguje ale nie ja”

  2. Do napitego menela jadą na sygnale… A do kogoś kto naprawdę potrzebuje pomocy nie przyjadą… Rada dla czytelniczki na przyszłość w takiej sytuacji trzeba powiedzieć, że sie Pani przewróciła i do tego uderzyła w głowę inaczej pseudo NFZ nie kiwnie palcem, a składki płacimy nie małe na ten chory sytem opieki zdrowotnej ?

  3. Ja na miejscu tej kobiety poszedłbym do sądu z tym dyspozytorem ze 112. Więcej praw do pomocy ma opity do nieprzytomności alkoholik który śpi na ławce niż kobieta z dzieckiem która pod wpływem doznanego urazu miała obfity krwotok. To jest chore, z racji tego, że juz raz zostałem zbanowany za dobitne komentarze na tej stronie muszę uważać, tak więc ze względu na emocję kończę , życzę wszystkiego dobrego dużo zdrowia i siły 🙂 i tak jak mówię, nie zostawiać tego tylko cisnąć z tymi matołami 😉

  4. Do skaleczonej nóżki karetka?? No po prostu szok i niedowierzanie. Pani niedostosowana do życia, z 4 latkiem bez chusteczek na spacerek się wybrała i oczekuje że każdy ma chusteczkę tylko nie ona. Takie właśnie wyrosło nam społeczeństwo, nieporadne, niedostosowane do rozwiązania najmniejszego problemu. Skoro karetka była potrzebna to rozumiem że `Pani udała się do chirurga i ma 35 szwów na nodze założonych ????
    1.”Poprosiłam swojego przerażonego czterolatka, żeby podszedł do ludzi na przystanku i powiedział, że proszę o pomoc”- A szanowna Pani nie mogła podejść do ludzi????
    2. „Dramatyczne chwile przeżyła we wtorek pani Ola” – gdzie tu dramat?- skaleczona noga- dramat to jest jak dziecko wpadnie pod samochód
    3. „Okazało się, że nikt nie może jej pomóc”- bo nikt, tak jak Pani Ola nie miał chusteczek może…
    Ręcę opadają na taką nieporadność.
    4. „Pani Ola bała się, że zemdleje”- a z jakiego powodu ten strach, ja też się boję że zemdleję , mam dzwonić po karetkę ???
    5. „Co do reakcji pogotowia… miałam szczęście, że szkło nie przecięło tętnicy, bo nie udzielono by mi pomocy… gdyż „do krwawiącej kończyny dolnej nie przyjedziemy””- której tętnicy ??? stopowej ???- jak by każdy do skaleczenia wzywał karetkę to wypadków drogowych karetka przyjeżdżała by po 4 godzinach. A co to pogotowie miało Pani zrobić ??? pojechać na sygnale do apteki po plasterek ??? zabrać Panią Ole z dzieckiem i dwoma rowerami do przychodni ????

  5. :apeluje i podsumowuje całą sytuację pani Ola.-
    A ja apeluję zacząć wymagać trochę od siebie a nie od wszystkich dookoła.
    A do redakcji apel by nie robić dramatu ze skaleczonej stopy i podsycać społeczną nienawiść do opieki zdrowotnej. Bo to jest najłatwiejsze , ale chwilę pomyśleć dlaczego nie wysłano karetki.
    A może dlatego, że nie ma nieograniczonej liczby karetek w Lublinie, że są poważniejsze stany niż skaleczona stopa.
    Nie, nie jestem pracownikiem pogotowia. Po prostu mam uczulenie na robienie afery z niczego, oraz narzekanie na wszystko i wszystkich dookoła, bo przecież skaleczyłam nóżkę, należy mi się. Zatrzymać świat ja tu krwawię.

  6. ostatnio dostałam krwotoku z nosa na ulicy, krew leciała 15 minut, prosiłam ludzi o chusteczke. nikt z 8 osób się nawet nie zatrzymał, dopiero kobieta z małymi dziećmi udzieliła mi pomocy.