Policjanci z Lublina wyjaśniają okoliczności groźnego wypadku, który miał miejsce we wtorek w nocy przy Zalewie Zemborzyckim. Tam o drzewa roztrzaskał się osobowy ford. Autem podróżowało dwóch mężczyzn, jednak żaden z nich nie przyznaje się do prowadzenia. To nie koniec ich problemów.
Lublin. Dwóch jechało, żaden nie kierował
Do wypadku doszło we wtorek (22.10) około godziny 22:00 na ul. Osmolickiej w Lublinie. Ze wstępnych informacji wynikało, że pojazd uderzył w przydrożne drzewa obok Zalewu Zemborzyckiego. Na miejsce natychmiast wezwano zespoły ratownictwa medycznego, straż pożarną oraz policję.
Policjanci ustalili, że samochód marki Ford poruszał się od Prawiednik w kierunku ul. Zemborzyckiej. Po pokonaniu łuku drogi kierowca stracił panowanie nad pojazdem, wjechał do rowu, a następnie z impetem uderzył w drzewa rosnące przy drodze (wjechał w las – red.).
Na miejsce zdarzenia przypadkiem natrafił funkcjonariusz z oddziału prewencji, który w tym czasie był poza służbą i tamtędy przejeżdżał. Policjant zauważył, że osoby podróżujące samochodem opuściły wrak pojazdu i kręciły się w jego pobliżu. Podejrzewając, że mogą próbować oddalić się z miejsca wypadku, funkcjonariusz podjął interwencję, dokonał ich zatrzymania i wezwał służby ratunkowe.
W samochodzie znajdowało się dwóch mężczyzn w wieku 39 i 41 lat. Obaj doznali obrażeń ciała, jednak tylko starszy z nich został przetransportowany do szpitala. Co ciekawe, obaj twierdzili, że nie wiedzą, kto prowadził pojazd. Przeprowadzone badanie alkomatem wykazało, że 41-latek miał 1,5 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Dodatkowo, przy 39-latku policjanci znaleźli niewielkie ilości narkotyków, co skutkowało jego zatrzymaniem.
Obaj mężczyźni są mieszkańcami powiatu lubelskiego. Obecnie trwa ustalanie, kto kierował pojazdem w chwili wypadku, a także wyjaśnianie szczegółowych okoliczności zdarzenia. Policja po raz kolejny apeluje do kierowców o rozsądek i odpowiedzialność, przypominając, że za kierownicą powinni zasiadać jedynie trzeźwi uczestnicy ruchu drogowego. Niestety, nie wszyscy stosują się do tych ostrzeżeń.
ZDJĘCIA
Dodaj swój komentarz