Dziś jeden z kierowców widząc odśnieżony plac postanowił właśnie w tym miejscu zaparkować swój samochód. Zaparkował na lądowisku dla śmigłowców ratowniczych.
Do zdarzenia doszło dziś ok. 10:45. Czytelniczka Krystyna nadesłała do nas zdjęcie, na którym widać samochód zaparkowany na płycie lądowiska dla śmigłowców ratunkowych Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Lublinie.
Kierowca prawdopodobnie nie mogąc znaleźć wolnego miejsca parkingowego, nie zdając sobie sprawy, zaparkował na odśnieżonym płycie lądowiska. Do wjazdu na lądowisko wykorzystał otwartą bramę, którą miała niedługo wjechać karetka. Na miejsce leciał śmigłowiec z pacjentem.
Pracownicy szpitala w trybie pilnym starali odnaleźć się właściciela auta. Po kilku minutach powiadomiony właściciel wsiadł do auta i odjechał.
Debil…
kretyn Baran głąb!!!
Ale przecież on tak tylko na chwilkę. Babcię musiał do szpitala odwieźć. Poza tym narzędzia do pracy wozi. I w ogóle komu to przeszkadza, przecież jeszcze tyle miejsca do wylądowania zostawił. Jak pieszemu można pół metra chodnika, to co tam parę metrów uciąć z lądowiska? Poza tym pewnie był na awaryjnych, a jak jest się na awaryjnych, to samochodu nie widać.
I nikt się nie zastanaowił, że takie miejsce mogłoby:
1) być lepiej oznakowane, by nawet w głębokim śniegu osoba nieznająca terenu nie mogła się aż tak pomylić,
2) nie być jedynym (lub jednym nielicznych) odśnieżonych miejsc na terenie? Tym bardziej, że akurat teren wokół szpitala nie powinien być śniegową pustynią.