Najnowsze ogłoszenia (spoty)
Do interwencji służb doszło na jednej z posesji na terenie Lublina. Przebywające tam psy były przetrzymywane bez jedzenia i wody. Psy gryzły się i atakowały wzajemnie.
Do interwencji Fundacji Lubelska Straż Ochrony Zwierząt doszło w ubiegły piątek, 21 września na terenie jednej z posesji na terenie Lublina. Inspektorzy otrzymaliśmy zgłoszenie o psach zamkniętych na posesji, które zagryzają się nawzajem.
Na miejsce pojechali inspektorzy LSOZ, którzy wezwali również policję, straż miejską oraz pracowników schroniska dla zwierząt. Na miejscu zastali 10 psów, które były bardzo agresywne.
– Psy i suki w ilości 10 sztuk trzymane były razem na niewielkiej zaśmieconej posesji, nie miały dostępu do wody i pokarmu. Słychać było ujadanie, piski – jeden wielki „jazgot”. Na naszych oczach zwierzęta gryzły się i atakowały. Jeden z nich był szczególnie gryziony był przez inne – relacjonują inspektorzy Lubelskiej Straży Ochrony Zwierząt.
Posesja na której przebywały agresywne psy była zamknięta, a psy mimo niedużych rozmiarów próbowały atakować osoby będące za ogrodzeniem. Inspektorzy Fundacji podjęli decyzje o odebraniu wszystkich psów znajdujących się w tym miejscu.
Po przyjeździe na miejsce przedstawiciela schroniska w asyście policji udało się wejść na posesję. – Gdy najbardziej pogryziony psiak został wyniesiony z posesji, nie dawał oznak życia. Mimo szybkiego przewiezienia go przez naszą wolontariuszkę do lecznicy, nie udało się już nic zrobić. Całe ciało podziurawione było przez psie kły. Pozostałe psy zostały wyłapane i zabezpieczone – dodają pracownicy LSOZ.
Jak informują okoliczni mieszkańcy, koszmar zwierząt i ludzi trwał tu od kilku lat. Wcześniej dzikie psy wydostawały się z posesji i atakowały inne zwierząte i przechodniów. Jeden z mieszkańców stwierdził, że w wakacje widział na posesji psią łapę leżącą na ziemi.
Wśród odłowionych psów znajdował się też jeden szczeniak. Jak dowiedzieli się przedstawiciele Fundacji, wcześniej miało być ich tam cztery. – „Też zostały zagryzione” – stwierdziła jedna z obecnych osób podczas interwencji służb.
– Nasza Fundacja będzie występować w roli oskarżyciela posiłkowego w sprawie. Dołożymy wszelkich starań, aby osoba, która stworzyła koszmar dla tych zwierząt została ukarana – zapowiada Fundacja Lubelska Straż Ochrony Zwierząt.
Sytuacja trwala od lat?! Sasiedzi tez powinni za to odpowiedziec.
Lepiej zagryzać się „na umarlaka”. Mniejszy przypał.
Dodaj opinię