Z początkiem kwietnia 11-letni Kacper ze Świdnika musi rozpocząć terapię lekiem Blincyto. Po półrocznym spokoju białaczka wróciła i po raz trzeci próbuje zabić Kacpra. Stan chłopca z dnia na dzień się pogarsza.
Zostało niewiele czasu. Do końca marca rodzice Kacpra muszą uzbierać blisko 600 tysięcy złotych by móc rozpocząć kosztowne leczenie swojego 11-letniego syna, który ma drugą wznowę ostrej białaczki limfoblastycznej. Chłopiec trzeci raz musi się zmierzyć z rakiem.
Wszystko zaczęło się 27 października 2015 roku. Wtedy Kacper trafił do szpitala, w którym spędził wiele miesięcy. Tamtego dnia do rodziców zadzwonili z laboratorium, w którym robili mu badania. – W słuchawce słychać było głos kobiety, która kazała nam jechać do szpitala. To tego dnia zaczął nam się walić świat i choć robimy wszystko, by nie runął do końca – piszą rodzice Kacpra.
Ostra białaczka limfoblastyczna – zapadła ostateczna diagnoza. Po pierwszej serii chemioterapii udało się. Wydawało się, że białaczka została pokonana. – Włosy zaczęły odrastać, uśmiech wrócił na jego twarz. Pamiętam, jak bardzo się cieszył z tego, że wraca do szkoły. To, co dla innych dzieci było koszmarem, dla naszego synka stało się marzeniem – pisze tata Kacpra.
Po jakimś czasie Kacper dostał wysokiej gorączki. Rodzice postanowili zrobić drugie badania. Była to wznowa białaczki, którą jak sądzili wszyscy, pożegnali już na zawsze. Kacper cierpiał niemal nie do wytrzymania, a wszystkie powikłania pojawiły się niemal w jednej chwili.
– Porażenie jelit wraz z zalegającą w nich treścią pokarmową, zapalenie trzustki i ciągły ból, na który nie pomagała nawet morfina. Kacper na kilka tygodni stracił nawet możliwość chodzenia. Kolejne bloki chemii wypełniały żyły Kacpra, a lekarze robili wszystko by zmusić nowotwór do defensywy – dodaje tata Kacpra.
Wtedy lekarze zalecili przeszczep szpiku. W dni 13 czerwca 2017 roku Kacper otrzymał szpik od swojej siostry, a wraz z nim szansę na nowe życie. Po miesiącu czasu Kacper został wypisany do domu. – Wchodził na spacery, od czasu do czasu spotykał się z dawno niewidzianymi kolegami. Zdawało nam się, że zaczynamy żyć jak inne rodziny. Witaliśmy z radością każdy zwykły, szary dzień – opisuje.
W lutym 2018 roku, dwa tygodnie po feriach zimowych na nogach Kacpra pojawiły się wybroczyny. Rodzice nie zignorowali tego sygnału i od razu zabrali chłopca do szpitala. Do sali przyszedł lekarz i powiedział, że Kacper ma drugą wznowę. Trzeci raz musi się zmierzyć z rakiem, a jego szanse są znacznie mniejsze niż za pierwszym razem.
Jedyna nadzieja
Jedyną szansą na uratowanie chłopca jest terapia lekiem ostatniej szansy – Blincyto. Bez tego leku Kacperka zabije chemia albo białaczka, bo nie ma już dość siły, by dotrwać do przeszczepu szpiku. Leczenie tym lekiem musi rozpocząć już z początkiem kwietnia, a rodzice nie mają pieniędzy, by go zdobyć.
– Prosimy o ratunek. Trzecie starcie z białaczką też możemy wygrać, jeśli nam pomożecie – apeluje tata Kacpra.
Dodaj swój komentarz