Zadzwonił na numer alarmowy, bo po alkoholu „odjęło mu nogi”

alkohol kieliszek
Zdjęcie ilustracyjne | fot. shutterstock

W środę policjanci z Bełżyc otrzymali informację, że załoga karetki pogotowia nie może dotrzeć do mężczyzny, który wzywał pomocy, gdyż jest po operacji, przewrócił się i nie może wstać.

Po godz. 18 policjanci z Bełżyc otrzymali informację z centrum powiadamiania ratunkowego, że załoga karetki pogotowia nie może zlokalizować pobytu mężczyzna, który dzwoniąc na numer alarmowy prosił o szybką pomoc.

– Ratownicy medyczni nie mogli zlokalizować podanego przez mężczyznę adresu. Dyspozytor nie mógł też skontaktować się z dzwoniącym, gdyż odrzucane były połączenia. Ponieważ zachodziła obawa o jego zdrowie i życie, poproszono o pomoc policjantów – mówi nadkom. Anna Kamola z lubelskiej policji.

Do pomocy został wysłany patrol z bełżyckiego komisariatu. Funkcjonariusze próbowali ustalić miejsce, w którym mężczyzna może przebywać. Pod adresem jego zamieszkania go nie zastali, a w rozmowie z rodziną ustalili, że rano wyszedł z domu.

Po godz. 19 funkcjonariuszom udało się zlokalizować miejsce pobytu mężczyzny, który wzywał pomocy. – Mężczyzna znajdował się w piwnicy jednego z domów należących do znajomego. W stanie znacznego upojenia alkoholowego leżał na podłodze – dodaje nadkom. Kamola.

Jak przekonywał 47-latek, zadzwonił na numer alarmowy dlatego, że po alkoholu „odjęło mu nogi”, a chciał pilnie wstać. Zgodnie z kodeksem wykroczeń za bezpodstawne wywołanie alarmu grozi kara aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.

Dodaj swój komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Dodając komentarz akceptujesz regulamin zamieszczania komentarzy w serwisie. Grupa Spotted Sp. z o.o. z siedzibą w Lublinie jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.